8 sierpnia 2011

ciasto amarantusowe ze śliwkami

Zmęczyłam się już wakacjami. Stęskniłam za moją kuchnią. Samego gotowania mi nie brakowało, ale nie miałam dostępu do większości produktów, więc dania musiały być proste i oparte na składnikach dostępnych w przeciętnym polskim sklepie. Ale kasza jaglana była. I kapusta i kalafiory i pomidory. A wszystko pachnące prawdziwym polem. Teraz wracam do "ekologicznej egzotyki" i dobrze mi z tym. 
A na początek ciasto, do którego postanowiłam zużyć zalegającą mąkę z amarantusa i okazało się, że to dobry pomysł. Ciasto jest miękkie i wilgotne, a jednocześnie pochrupuje w zębach. No i śliwki, już się zaczynają :)


ciasto:
1 i 3/4 szklanki mąki (po połowie amarantusowej i pszennej)
3 jajka
1/3 szklanki cukru + 2 łyżki miodu
15 dkg masła (roztopionego)
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki suszonych drożdży
szczypta imbiru
szczypta soli
szczypta kakao
kilka kropel olejku waniliowego

40 dkg śliwek pokrojonych i zasypanych 1 łyżką cukru i 1 łyżką mąki ziemniaczanej


Jajka miksujemy na gładką masę, dodajemy cukier i miód oraz wystudzone masło. Kiedy całość zacznie przypominać krem, dodajemy powoli mąkę wymieszaną z proszkiem i drożdżami oraz pozostałe składniki. Wylewamy ciasto do foremki, układamy śliwki i pieczemy ok. 35 minut w temp. 170 - 180 st.


1 komentarz:

  1. z amarantusem , z śliwkami , Kasiu coś pysznego stworzyłaś , widać , widać

    OdpowiedzUsuń