30 września 2011

pasta z czerwonej fasoli

Po 2 tygodniach jedzenia nie-jedzenia, powracam. Niestety narazie kulinarnych eksperymentów za dużo nie będzie, bo nadal królują zupki i kaszki, ale obiecuję nadrobić. Tymczasem, lekka wersja pasty fasolowej. Sama fasola jest co prawda pożywna, ale jednak dość ciężka do strawienia, dlatego dodałam  gotowane ziemniaki. Dobry smak, a jednocześnie fajna konsystencja. I szybka do zrobienia.


pasta z fasoli:
1 puszka czerwonej fasoli
3 nieduże ugotowane ziemniaki
3 łyżki zielonych oliwek
pieprz
szczypta soli
łyżka posiekanej natki
szczypta słodkiej papryki
3 łyżki oliwy z oliwek

Fasolę odsączamy i przepłukujemy na sitku. Razem ze wszystkimi pozostałymi składnikami wrzucamy do blendera i miksujemy na wolnych obrotach. Pasta jest najlepsza, kiedy pozostają w niej kawałki użytych składników. 
Podajemy do kanapek lub jako dip do warzyw.


14 września 2011

krem dyniowo-marchewkowy z imbirem i limonką

Nie lubię słodkich zup. Kocham dynię. Szczytem paskudztwa jest dla mnie zupa z dyni zaprawiona mlekiem na słodko. Brrrr! Dlatego choć dynia sama w sobie jest słodka, zawsze doprawiam ją tak, aby smakowała w zdecydowany sposób. Dziś proponuję pomieszanie dyni z marchewką, czyli dwa słodkie warzywa, ale z ostro - kwaśną nutą. Nie do końca po polsku, nie do końca po azjatycku. Tak po mojemu.


krem dyniowo-marchewkowy:
1 kg dyni
2 duże marchewki
kawałek selera
1 ziemniak
kawałek pora
1 łyżeczki startego świeżego imbiru
pieprz
sól
1 limonka
szczypta słodkiej papryki
duża łyżka masła


Dynię oraz pozostałe warzywa obieramy, kroimy na mniejsze kawałki, zalewamy wodą i zagotowujemy. Następnie dodajemy 1 łyżeczkę imbiru, pieprz, sól, startą skórkę z limonki, paprykę oraz masło. Gotujemy, aż warzywa zaczną się rozpadać (ok. 30 minut). Po tym czasie, wyjmujemy pora, a całą resztę miksujemy blenderem na gładki krem. Dodajemy pozostały imbir oraz, jeśli potrzeba, trochę soli. Rozlewamy na talerze lub do kubeczków i polewamy sokiem z limonki.



12 września 2011

szybki placek z brzoskwiniami

Czy zapowiedziani czy niezapowiedziani, goście zawsze obligują nas do przygotowania poczęstunku. I, jak się okazuje, nie zawsze trzeba spędzić w kuchni długie godziny, aby zadowolić ich podniebienia. Ciasto, które dziś proponuję, udało mi się sfotografować kiedy zostały już tylko 2 kawałki (dopiero z drugiego placka!). Robi się je błyskawicznie, równie szybko piecze, a znika jeszcze prędzej. Można użyć dowolnych owoców, ja zostałam obdarowana ekologicznymi brzoskwiniami, więc skutecznie je przetwarzam. Doskonale sprawdzą się śliwki, morele czy soczyste jabłka.


placek z brzoskwiniami (forma 22x22):
25 dkg mąki (zmieszane 2-3 rodzaje: pszenna, razowa, orkiszowa, kukurydziana, gryczana w dowolnych proporcjach i kombinacjach)
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
20 dkg masła
10 dkg cukru brązowego
1/4 łyżeczki cynamonu
1/4 łyżeczki imbiru
szczypta soli

30-40 dkg brzoskwiń pokrojonych w ćwiartki
3-4 łyżki płatków migdałowych lub zmielonych dowolnych orzechów


Składniki ciasta mieszamy i krótko zagniatamy (2-3 minuty). Ciasto powinno lepić się do rąk. Wylepiamy (dość niedbale) blaszkę tylko na spodzie. Na wierzch wciskamy owoce. Całość posypujemy płatkami migdałów lub orzechami. Wstawiamy do piekarnika i pieczemy ok. 35 minut w temp. 170 - 180 st.