Masło orzechowe być musi. Jest ostatnią deską ratunku przy pragnieniu na coś słodkiego. Brak sklepów z masłem orzechowym dookoła, uruchamia wyobraźnię i motywuje do kuchennych działań. Na tym blogu znalazłam receptę na słodkościowe bolączki - domowe masło orzechowe! Zmieniłam trochę przepis, ponieważ chciałam uzyskać najbardziej klasyczny smak, nie dodałam cynamonu. Nie mieliłam też zbyt dokładnie, żeby pozostały chrupkie kawałki. No i nie wystudziłam całkiem orzeszków po uprażeniu, bo nie mogłam się doczekać. A smak gorącego masła spowodował, że nie mogę podać ile dokładnie wychodzi z podanej porcji...
masło orzechowe:
20 dkg orzeszków ziemnych niesolonych (kupowałam orzeszki warzone)
płaska łyżeczka soli morskiej (przy soli kuchennej, trzeba dodać trochę mniej, bo jest bardziej słona)
1,5 łyżeczki miodu
sok z połowy cytryny
6-8 łyżek oleju z pestek winogron
Orzeszki wysypujemy na blaszkę, posypujemy solą, łyżką oleju i zapiekamy ok. 5-7 minut w temp. 180 st. Trzeba mieszać często i uważać, ponieważ orzeszki szybko się przypalają. Po tym czasie wysypujemy orzeszki na sitko i studzimy. Przynajmniej trochę :)
Wrzucamy do blendera, dodajemy pozostałe składniki i miksujemy. Jeśli masa jest za gęsta dodajemy oleju. Stopień rozdrobnienia jest dowolny.
Masło przekładamy do słoika i trzymamy w lodówce.
o takie masło to ja lubię , moi siostrzeńcy kilka lat wstecz żądali takiego domowego masła przynajmniej raz w tygodniu
OdpowiedzUsuńSiostrzeńcy wiedzą co dobre:)
OdpowiedzUsuńoj wiedzą aż za dobrze:D
OdpowiedzUsuń